Tagi

, , ,

W przeciwieństwie do „Podróży” magazyn „Voyage” jest bardziej eksluzywny i stara się to podkreślić. Razem z pismem tradycyjnie już funkcjonuje cały portal podróżniczy.

W czerwcowym numerze mamy „na tapecie” piękny Kijów, Portugalię (a dokładniej jej prowincję Algarve), Chiny, Norwegię i jej kościoły słupowe, grecką wyspę Eginę i odkrywane smakiem Bornholm. Jest też oczywiście kilka wartych do zobaczenia miejsc w Polsce: park Arkadia w Nieborowie, Sejny i Podhale. Od reklamy też nie uciekniemy: na łamach pisma pojawił się artykuł o rejsie wielkim statkiem Costa Deliziosa i o odświeżeniu wizerunku hoteli ibis i ibis budget (dawniej Etap) z Grupy Hotelowej Orbis, na przykładzie hoteli w Krakowie.

Mamy też dwie strony poświęcone książkom, a z okazji Dnia Dziecka w czerwcu pismo oferuje nam przegląd książek podróżniczych dla dzieci, co jest całkiem ciekawym pomysłem. Trochę bez sensu jest wciśnięty dział „Uroda”, którego braku zupełnie by się nie odczuło (ale to pismo „ekskluzywne”, więc kosmetyki też muszą się pojawić, jak widać). Mamy też dział „Foto”, bo podróże automatycznie wiążą się z fotografowaniem, czyli utrwalaniem wspomnień.

Pismo oferuje również informacje praktyczne odnośnie opisywanych miejsc. Dostajemy więc w pigułce gdzie spać, gdzie zjeść i jak dojechać, oraz oczywiście co na miejscu warto zobaczyć. Są też orientacyjne ceny. Wielką zaletą pisma jest jej strona wizualna. tutaj dostajemy zdjęcia klimatyczne, bardziej artystyczne, często skupione na potrawach i szczegółach. Nie są to więc zwykłe zdjęcia informacyjne, które oferują nam „Podróże”, ale takie, które chcą nam przekazać atmosferę miejsca, nostalgię. Bardzo przyjemnie się to ogląda.

Czy warto sięgnąć po „Voyage”? Myślę, żę tak, chociaż więcej praktycznych informacji znajdziemy w „Podróżach”. „Voyage” jednak stawia na inny rodzaj pisania o podróżowaniu i to też może się podobać. Ekskluzywność pisma widzimy w jego formacie, makiecie i błyszczącej okładce, jak również w papierze. Poza zdjęciami znajdziemy też trochę do poczytania, ale bez szaleństw. Pismo przegląda się szybko, ale całkiem przy tym przyjemnie. Początkowo wahałam się czy w ogóle do niego zaglądać (hasła „ekslkuzywne” i „luksusowe” raczej mnie zniechęcają), ale myślę, że jednak warto przejrzeć jeden numer – a nuż jest to akurat pismo dla nas? Chociaż raczej nie możemy oczekiwać, że lektura przysporzy nam niezwykłych doznań.